Korespondencyjne oblicza Stanisława Lema

zobacz również: 10 najlepszych książek Lema

List bywa traktowany jako forma intymna, dostępna wyłącznie dla oczu nadawcy i adresata. W wypadku korespondencji Stanisława Lema jest to ujęcie zbyt wąskie. Autor piszący z obsesyjną precyzją i świadomością języka, używał listu nie tylko do komunikacji, ale także jako narzędzia myślenia – był to jego kreatywny inkubator. Każda wymiana listów stawała się poligonem doświadczalnym, gdzie testował intelektualne hipotezy, styl i różnorodne ekspresje literackie. Ponadto trudno uwierzyć, aby Lem, będąc uznanym pisarzem, nie przewidywał, że jego korespondencja prędzej czy później zostanie opublikowana.

listy-albo-opor-materii-stanislaw-lem

List wyrasta z tkanki swojej epoki, ale też ją współtworzy. Epistolografia Lema, rozpięta między Krakowem a światem, łączy funkcję dokumentu, eseju i fikcji. Autor „Solaris” zapewne antycypował przy tym obecność przyszłego czytelnika, który – usytuowany obok osi nadawca–adresat, staje się biernym świadkiem dialogu.

Istniał jednak jeszcze jeden, wścibski obserwator tej wymiany poglądów – cenzor. W rzeczywistości PRL-u państwo nie uznawało tajemnicy korespondencji, a kontrola poczty, szczególnie tej zagranicznej, odbywała się wręcz ostentacyjnie. Był to sposób nadzoru nad językiem i myśleniem – rodzaj kagańca, który dyscyplinował obywateli. Lem w jednym z listów do Michaela Kandla stwierdza bez ogródek: „zarówno korespondencja przychodząca do mnie, jak ta, którą wysyłam, jest otwierana i czytana”.

Z tego powodu Lem unikał bezpośrednich komentarzy politycznych, ograniczając się do aluzji lub niedopowiedzeń. Dopiero gniewne filipiki pisane poza granicami bloku wschodniego, głównie podczas krótkich pobytów w Berlinie Zachodnim, pozwalały mu na swobodniejszy ton. Wtedy pojawiały się wybuchy długo tłumionej frustracji, nierzadko kosztem literackiej jakości.

Lem i Michael Kandel: listy pod specjalnym nadzorem

Esencję epistolograficznych dokonań Stanisława Lema stanowi korespondencja z Michaelem Kandlem, amerykańskim tłumaczem, profesorem polonistyki oraz początkującym pisarzem. Prowadzony w latach 1972–1980, liczący blisko dwieście listów samego Lema, unikatowy zapis dialogu o tłumaczeniu, filozofii i pisarskiej kondycji.

Kandel był idealnym partnerem do rozmowy: młodym intelektualistą Zachodu, człowiekiem o wszechstronnej erudycji, którego Lem nazywał go „genialnym czytelnikiem”. Wymiana listów z Kandlem ukazuje kilka ról Lema naraz: filozofa ewolucji rozumu, eseistę, ironistę, czasem melancholika. Powstaje czytelna relacja Mistrz – Uczeń, w której obydwaj rozmówcy doskonale się odnajdują.

Precyzyjne analizy Lema, które często przyjmują postać mikroesejów, odsłaniają ukryte sensy jego książek: wskazówki translatorskie stają się katalizatorem autorefleksji. Widzimy tajniki warsztatu pisarza i i odnotowujemy jego zmęczenie zawodowe: po erupcji twórczej w latach sześćdziesiątych nastąpiło wypalenie, „zwątpienie w sens beletrystyki”. Dialog z Kandlem staje się więc substytutem twórczości – miejscem, gdzie Lem nadal tworzy, choć już nie pisze powieści.

Cenzura i polityka nieuchronnie w tę relację ingerują – „wszystko, co wysyłam, jest otwierane” – przemilczanie pewnych kwestii często mówi tu więcej niż deklaracje. Lem uprawia subtelną i wyrafinowaną grę z władzą: pisze pod nadzorem, a jednak pozostaje niezależny.

Lem i Sławomir Mrożek: groteska w dwóch tonacjach

lem-mrozek-listy-1956-1978-okladka

Jeśli relacja z Kandlem była intelektualną szermierką, to listy do Sławomira Mrożka przypominają pojedynek ironii, w stylu gombrowiczowskim. Dwóch mistrzów groteski, obaj emigranci duchowi, jeden emigrant rzeczywisty. Prowadzą błyskotliwy dialog pełen absurdu, żartów i czułego sarkazmu. Wymieniają nie tyle poglądy, co przymrużenia oka wobec świata.

Ich listy, pisane w latach 60. i 70., to szczególna kronika kondycji polskiego intelektualisty. Lem – zakorzeniony w Krakowie, ale duszą w kosmosie – i Mrożek – mieszkający we Włoszech, potem w Meksyku – spotykają się w przestrzeni językowej. Ironia stała się formą oporu wobec absurdalnej rzeczywistości PRL-u, próbą zachowania w świecie chaosu resztek zdrowego rozsądku i humoru.

Lem i Ursula K. Le Guin: metafizyka kontra racjonalizm

Wymiana listów pomiędzy Stanisławem Lemem a Ursulą K. Le Guin, jaka miała miejsce w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, krąży wokół trzech tematów: miejsca science fiction w literaturze, kwestii przekładów ich powieści oraz głośnego incydentu, związanego z odebraniem Lemowi honorowego członkostwa w Amerykańskim Stowarzyszeniu Pisarzy Science Fiction (SFWA). Stanowi w pewnym sensie konfrontację dwóch odmiennych modeli pojmowania funkcji literatury: racjonalnego konstruktywisty i humanistki, która w science fiction widziała przestrzeń dla metafory i emocji.

Autorka „Lewej ręki ciemności” i „Czarnoksiężnika z Archipelagu” wypominała Lemowi chłód i technokratyczny dystans wobec człowieka. W posłowiu do „Solaris” zarzuca mu także nadmierne zmaskulinizowane dorobku literackiego. Lem bronił się, że SF nie może być „baśnią w kosmosie”. W ich listach widać napięcie między rozumem a wyobraźnią, ale także wzajemny szacunek dwojga pisarzy, którzy reprezentują dwa bieguny XX-wiecznej fantastyki. Lem uświadamia sobie dzięki niej, że język nauki ma granice; Le Guin – że racjonalizm jest formą troski o prawdę. Ich korespondencja jest rozmową o tym, czy fantastyka ma opisywać człowieka, czy jego transcendencję.

Lem i Ewa Lipska: ironia jako forma czułości

Najpóźniejszy i najbardziej osobisty wątek epistolografii Lema to listy do Ewy Lipskiej, zebrane w tomie „Boli tylko, gdy się śmieję”. Tutaj nie ma już tonu mistrz–uczeń ani sporów światopoglądowych. Jest dwoje przyjaciół, których łączy ironiczna melancholia.

Lipska, poetka dystansu i skrótu, staje się dla Lema zwierciadłem jego własnej ironii. W ich listach, pełnych autoironicznych żartów o chorobie, starości i absurdzie codzienności, Lem zrzuca maskę filozofa. To jego najbardziej ludzka korespondencja – spokojna, dowcipna, czasem gorzka.

Korespondencja z Lipską pokazuje metamorfozę Lema z oświeceniowego optymisty w sceptyka, który nauczył się śmiać z własnego racjonalizmu. Humor, dawniej zgryźliwy, staje się tu formą czułości. Lem nie walczy już z bezsensem świata – opisuje go, jakby godził się na jego niedoskonałość.

Epistolarne uniwersum

W korespondencji Lema ujawnia się jego głęboka świadomość artystyczna i intelektualna dyscyplina. Otrzymujemy także portret pisarza w nowej postaci, ukazujący jego temperament intelektualny, poczucie humoru i błyskotliwość. Lem jawi się jako myśliciel dialogiczny, który najlepiej realizuje się w sporze, analizie i autointerpretacji.

Spuścizna epistolarna Lema stanowi bogaty zbiór stylów i głosów, w którym autor starannie komponuje każdy list, dbając o formę, rytm i precyzję. Styl i ton Lema zmieniają się w zależności od adresata: z fizykiem Władysławem Kapuścińskim prowadzi głębokie rozmowy o nauce, z tłumaczem Michaelem Kandlem – o języku i przekładzie, z artystami jak Daniel Mróz czy Szymon Kobyliński – dzieli się pomysłami literackimi. W korespondencji z młodymi adeptami nauki i literatury przybiera ton mentora: surowego, ale życzliwego nauczyciela.Z każdej rozmowy wyłania się inny Lem – ale zawsze Lem prawdziwy: nie „pisarz science fiction”, lecz człowiek, który myśli listem.

List to forma, w której Lem odzyskuje wolność – nawet jeśli wie, że ktoś obcy otworzy kopertę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Darmowa wysyłka

od 299 zł bez książek

14 dni na zwrot

łatwy zwrot zakupów

Szybki kontakt

sklep@allegoria.pl

100% Bezpieczne płatności

Paynow / mBank